Most kolejowy na Sanie czeka poważna modernizacja przede wszystkim dlatego, że takie są wymogi PKP PLK.
Jeśli chcemy by do Przemyśla, na stację Przemyśl Główny dojeżdżały pociągi, to most musi przejść remont, aby sprostać wymaganiom nowoczesnych pociągów typu Pendolino czy Dart.
I tu zaczyna się problem, a raczej łamigłówki dla architektów, ponieważ być może tylko z pozoru ta sprawa wygląda na mało skomplikowaną. W rzeczywistości jest kilka bardzo ważnych kwestii, które trzeba pogodzić. Są to przede wszystkim: zachowanie wartości historycznej obiektu, przy jednoczesnym przystosowaniu go do nowoczesnych wymogów dla pociągów Pendolino, oraz wtopieniu się w istniejącą już infrastrukturę drogową Przemyśla, a więc zachowanie odpowiedniej skrajni* pod mostem, gdzie jak wiemy, często wyższe pojazdy mają problem z przejazdem.
* Skrajnia - wolna, nie zabudowana przestrzeń nad jezdnią.
Polecany artykuł:
Czterech interesantów, cztery interesy do obrony
Zarówno inwestor, czyli PKP, jak i miasto Przemyśl, ale też Marszałek Województwa i Wojewódzki Konserwator Zabytków mają w tym projekcie swoje interesy do obrony.
PKP PLK zależy na poprawie właściwości technicznych mostu, które zwiększą promień łuku od stacji Zasanie do stacji Przemyśl Główny. Jest to wymóg niezbędny do tego, by po tym torze mogły poruszać się nowoczesne pociągi . W tej chwili jest to niemożliwe ze względu na zbyt ostry promień skrętu na wspomnianym łuku.
Z punktu widzenia miasta Przemyśl ten interes jest również priorytetowy.
- Zależy nam na tym, by przez kolejne sto i więcej lat do Przemyśla dojeżdżały wszelkiego rodzaju pociągi i to jest absolutny priorytet! - mówi Wojciech Bakun, prezydent Przemyśla.
Kolejnym interesem miasta jest modernizacja ciągu drogowego pod tym mostem. W tej chili mogą tamtędy przejeżdżać pojazdy o wysokości maksymalnej 3 m. Jak wiemy na przestrzeni lat powodowało to niekiedy kłopoty.
- Chcielibyśmy uzyskać dla tej drogi skrajnię normatywną, czyli 4,5 m, co umożliwiałoby przejazd pojazdów o wysokości około 4 m. Na uwadze należy mieć to, że ulica Wilsona jest najkrótszym łącznikiem centrum miasta z obwodnicą. - mówi W. Bakun.
Wojewódzki Konserwator Zabytków zabiega o zachowanie obu nitek zabytkowego mostu, a Marszałowi Województwa Podkarpackiego zależy na zagospodarowaniu jednej z tych nitek na cele kulturalne, prawdopodobnie miałby tam powstać oddział muzeum.
- Te wszystkie interesy trzeba próbować pogodzić - mówi W. Bakun. - Niestety jednak te interesy się wykluczają, dlatego, że jeżeli zachowamy obie nitki mostu, to powstanie poważny problem z osiągnięciem wymaganej skrajni. Jeżeli przesuniemy most w kierunku ul. Jagiellońskiej, a takie są wymagania techniczne stawiane przez PKP, to osiągnięcie skrajni również będzie bardzo trudne, dlatego, że my wymagając skrajni normatywnej musielibyśmy pogłębić obecny prześwit pod mostem.
Każdy, komu wydaje się wam, że pogłębienie tego prześwitu to bagatela, jest w błędzie, bowiem wiązałoby się to z przebudową całej infrastruktury drogowej w tej okolicy, a więc skrzyżowanie Sportowej z Jagiellońską, następnie obniżenie Jagiellońskiej, połączenia z Wodną czy Wałową.
W tej chwili inżynierowie analizują wszelkie opcje jednak niestety, jak powiedział nam prezydent Przemyśla: nie ma w tej sytuacji jednego złotego środka. Każdy z interesariuszy będzie musiał na pewno z czegoś zrezygnować.
- Nie chciałbym, żeby miasto rezygnowało z normatywnej skrajni pod mostem, jednak może być tak, że nie będziemy mieli wyjścia. – mówi W. Bakun - Budowa tej przeprawy mostowej jest dla nas tak ważna, że nie możemy dopuścić do tego, by ta inwestycja została z jakiegoś powodu zagrożona. Nie możemy dopuścić do sytuacji, by za kilka lat na stację Przemyśl Główny nie wjeżdżały pociągi! To absolutnie niedopuszczalne!
Polecany artykuł:
Są też wieści optymistyczne
W planach jest przekształcenie jednej nitki obecnego mostu w kładkę pieszo rowerową. W ten sposób mieszkańcy Przemyśla zyskają dodatkową przeprawę, która skomunikuje Zasanie ze starówką. Są już też pomysły na ciekawe zjazdy z przęseł mostu wprost na istniejące już ścieżki rowerowe.
Drugą dobrą wiadomością jest to, że na efekty prac koncepcyjnych i w konsekwencji na rozpoczęcie prac nie będziemy długo czekać, ponieważ rozliczenie tego projektu musi nastąpić do końca 2023 roku, czyli żeby ta inwestycja się powiodła, musi zostać rozpoczęta najpóźniej w przyszłym roku!
- Inwestor, czyli PKP PLK naciska bardzo mocno, by inwestycja ta rozpoczęła się w przyszłym roku i skończyła w połowie 2023 roku. - mówi prezydent Przemyśla.