Od początku wojny na Ukrainie już prawie milion uchodźców wjechało do Polski przez podkarpackie przejścia graniczne. Funkcjonariusze straży granicznej odprawiają setki autokarów dziennie, tysiące osób przekraczających przejścia pieszo oraz tysiące pasażerów pociągów z Ukrainy.
Mundurowi jako pierwsi witają na polskiej ziemi uchodźców uciekających przed wojną, a po wykonaniu niezbędnych czynności służbowych często stają się wolontariuszami, którzy obdarowują zmęczone i wystraszone dzieci serdecznym uśmiechem, słodkim podarunkiem, pomagają matkom przenieść maluchy i ciężkie bagaże do autokarów, które zabierają je z granicy do punktów recepcyjnych, służą radą i jako pierwsi informują uchodźców o możliwościach uzyskania pomocy w Polsce.
Statystyki dotyczące ilości osób przekraczających każdego dnia podkarpackie granice są wciąż bardzo duże. A za każdą z tych osób stoi osobna, trudna i smutna historia.
- Za każdą z tych osób kryją się osobiste dramaty. My jako funkcjonariusze straży granicznej już od tego pierwszego momentu staramy się podejść do każdego z ogromną empatią, pomagając w tych najprostszych czynnościach – mówi Piotr Zakielarz z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu.
Wielu funkcjonariuszy angażuje się również w pomoc poza służbą. Jako wolontariusze wspierają punkty recepcyjne, organizują pomoc humanitarną, a nawet przyjmują potrzebujące rodziny pod własny dach.
Polecany artykuł:
Funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej pracują w pełnej obsadzie kadrowej, w systemie zmian wzmocnionych, są też wspomagani przez funkcjonariuszy z innych oddziałów Straży Granicznej w Polsce. Procedury kontroli granicznej zostały ograniczone na ile było to możliwe, tak aby ten przepływ osób był jak najbardziej płynny, a jednocześnie, żeby każda osoba była sprawdzona w odpowiednich bazach informatycznych.