Magdalena Sochacz i Tomasz Mazur na co dzień mieszkają i pracują w Krakowie. Dom, który jest ich własnością stał pusty i czekał na remont. Pomysł, żeby go zagospodarować i przeznaczyć na tymczasowy dom dla uchodźców pojawił się spontanicznie i bardzo naturalnie.
Bardzo szybko udało im się zorganizować 50 miejsc noclegowych i wszystko co potrzebne, by ugościć potrzebujące osoby z Ukrainy.
Bardzo szybko też okazało się, że nie są sami.
- Prowadzenie takiego domu w dwie osoby byłoby po prostu niemożliwe. Największa ilość pomocy płynie do nas od okolicznych mieszkańców, od osób, które tutaj codziennie przychodzą, są tu dzień i noc, dostarczają jedzenie i inne potrzebne rzeczy – mówi Magdalena Sochacz.
Polecany artykuł:
Nastrój panujący w tym domu przywodzi na myśl prawdziwą domową atmosferę. Na blacie w kuchni stoją ogromne ilości świeżych pachnących racuchów, gołąbków domowej roboty. W kuchni krzątają się kobiety, a dzieci beztrosko bawią się i biegają po pokojach.
Uchodźcy z Ukrainy zatrzymują się tu na dwie, trzy noce. To wystarczy, by nabrać sił po męczącej podróży i sprecyzować kierunek, w którym chcą podążać dalej, a właściciele domu pomagają im w znalezieniu domu w różnych miastach Polski i Europy. Pomagają nawet w zorganizowaniu szkoły dla ukraińskich dzieci. Za tę pomoc nie biorą ani złotówki.
Niczego nie brakuje, ponieważ serca Polaków są ogromne i na potrzeby magazynu z darami gospodarze domu przeznaczyli obszerną piwnicę.
- Na ten moment, gdyby ktoś chciał nas wspomóc, to potrzebne są nam leki dla dzieci i odzież dla dzieci w bardzo małych rozmiarach (50 – 56), a dla dorosłych, w rozmiarach 48 – 50. Pozostałych rzeczy mamy pod dostatkiem dzięki hojności okolicznych mieszkańców – mówi Magda.
Do domu Magdy i Tomka trafiają uchodźcy z różnych miast Ukrainy, o transport prosto z granicy w Medyce, Korczowej, czy z dworca PKP w Przemyślu też dbają gospodarze. Do tej pory zaopiekowali się już prawie 400 osobami, które obecnie znajdują się już w różnych miastach Polski, ale też w Niemczech, Danii i Francji.
Mieszkańcy tego nietypowego domu są niezwykle poruszeni tym, co spotkało ich po przekroczeniu polskiej granicy.
Anastazja przyjechała z siostrą i z kotem z Kijowa. Jedzie do Francji, gdzie zamierza pomagać uchodźcom:
- Kiedy przyjechaliśmy na dworzec w Przemyślu i zobaczyliśmy jak pomagają nasi bracia Polacy, to było wzruszające do łez. Pomagają nam jak swoim. W tym domu też odczuwamy, że jesteśmy u bliskich ludzi. Jesteśmy bardzo wdzięczni.
W celu zaspokojenia podstawowych potrzeb tego domu na portalu zrzutka.pl funkcjonuje zbiórka pod hasłem: „Pomoc ludziom z Ukrainy”.
DOM ZNAJDUJE SIĘ W ORŁACH PRZY ULICY PRZEMYSKIEJ 17.