10-latka samotnie wędrowała po Bieszczadach. O wszystkim wiedział jej ojciec
Jak poinformowała w czwartek podkarpacka policja, dziewczynkę zauważył przewodnik, który prowadził grupę harcerzy z Połoniny Wetlińskiej na Przełęcz Wyżną.
Podczas wędrówki przewodnik zauważył, że za jego grupą idzie mała dziewczynka, której nie towarzyszą opiekunowie. Dziecko nie chciało powiedzieć, jak się nazywa ani gdzie mieszka, a pytane o rodziców odpowiadało, że są w górach na szlaku, ale nie wie, gdzie dokładnie – napisała policja.
Policjanci, którzy przybyli na przełęcz, na którą zeszła grupa, zaopiekowali się dziewczynką. Dopiero im przyznała się, że ma 10 lat i dzień wcześniej z ojcem i młodszym rodzeństwem przyjechała z Warszawy w Bieszczady.
We wtorek rodzina wybrała się na Połoninę Wetlińską, ale na szczycie dziewczynka poczuła się zbyt zmęczona, by iść dalej szlakiem czerwonym jak zaplanował ojciec i poprosiła, że chciałaby wrócić do schroniska w Wetlinie, gdzie mieszkali. Wówczas ojciec polecił jej, by sama zeszła ze szczytu, a następnie znalazła sobie jakiś transport do Wetliny, sam zaś poszedł z młodszymi dziećmi dalej, wcześniej zaplanowaną trasą – czytamy w informacji.
Policjanci przewieźli dziecko do Wetliny. Z gór ściągnięto ojca, skontaktowali się również z matką dziewczynki. Teraz nieodpowiedzialnym zachowaniem rodzica oraz sytuacją małoletniej zajmie się sąd rodzinny.
ZOBACZ: OŚMIOLATEK WJECHAŁ MOTOROWEREM W NISSANA. MIAŁ DUŻO SZCZĘŚCIA!
Polecany artykuł: