Uchodźcy wracają na Ukrainę. W Przemyślu około dwustu osób wsiada do każdego pociągu

i

Autor: Archiwum

Uchodźcy wracają na Ukrainę. W Przemyślu około dwustu osób wsiada do każdego pociągu

2022-03-22 11:59

Około dwustu osób wsiada do każdego pociągu, który odjeżdża z dworca kolejowego w Przemyślu na Ukrainę. Wśród pasażerów są głównie matki z dziećmi, które po kilku tygodniach w Polsce zdecydowały się wrócić do ojczyzny. Wyjeżdżają też zagraniczni ochotnicy, którzy chcą bronić Ukrainy. Z Przemyśla odjeżdżają pociągi do Odessy i Lwowa.

Wiceprezydent Przemyśla Bogusław Świeży poinformował we wtorek podczas konferencji prasowej, że do każdego odjeżdżającego pociągu na Ukrainę wsiada od 100 do 300 osób. - Średnio jest to ok. 200 osób na jeden pociąg – powiedział Bogusław Świeży, dodając, że aktualnie z dworca kolejowego odjeżdżają składy do Lwowa i Odessy. Wśród pasażerów oczekujących w poniedziałek po południu na pociąg do Lwowa była m.in. Luba pochodząca z Tarnopola. Wracała na Ukrainę z dwójką dzieci w wieku 9 i 13 lat. Zaraz po wybuchu wojny uciekła z nimi do Polski. Schronienie znaleźli w Rzeszowie, gdzie spędzili ostatnie cztery tygodnie. - Zdecydowałam się na powrót, bo na Ukrainie została cała moja rodzina. Jakby w naszym rejonie strzelali albo zniszczyli dom, to bym nie wracała, a tak jest nadzieja, że to się szybko skończy. Poza tym, co innego, jak ma się znajomych za granicą, ale ja nie mam nikogo, więc jest trudniej się odnaleźć – argumentowała Luba, która wraz z mężem prowadzi sklep z częściami samochodowymi na Ukrainie.

CZYTAJ TAKŻE: Aleksandr Bortnikow zastąpi Putina? Wywiad twierdzi, że wyznaczyły go elity

Uchodźcy wracają na Ukrainę. Chcą być z rodziną

Na odjeżdżający z peronu piątego pociąg do Lwowa czekała również 39-letnia Iryna z synem. Jak powiedziała, wracają do Białej Cerkwi w centralnej części Ukrainy. Ostatnie tygodnie spędziła u brata w Polsce.

- Chcieliśmy przeczekać, co będzie się dalej działo. Tam, gdzie życie jest dosyć spokojnie. Trochę strachu jest przed wyjazdem na Ukrainę, ale mam tam pracę i mieszkanie. Jestem pielęgniarką, jeżdżę w karetce. Wracam też, żeby nieść pomoc na miejscu – dodała kobieta.

Z kolei na pociąg do Odessy oczekiwało około 100 pasażerów. Wśród nich większość stanowiły matki z dziećmi, ale byli również mężczyźni z zagranicy, którzy jako ochotnicy jechali walczyć na Ukrainę. Nie chcieli mówić o szczegółach wyjazdu ze względów bezpieczeństwa. W kolejce oczekujących na pociąg do Odessy była też 25-letnia Tatiana ze śpiącym dzieckiem na rękach, która w Polsce spędziła trzy tygodnie.

- Wracamy do Zaporoża. Jest tam niebezpiecznie, widać spadające rakiety. Boimy się, ale tam jest nasz dom. Jak uciekałam, to sądziłam, że to tylko na chwilę; że zaraz tam wrócimy. Niestety, wojna się przedłuża i dlatego wolę być razem z mężem i rodziną na miejscu – dodała.

Z danych Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej wynika, że w poniedziałek przez podkarpackie przejścia graniczne dotarło do Polski 16,7 tys. osób, zaś na Ukrainę wyjechało 6 tys. osób

Utopili kukłę z twarzą Putina