Bardzo często zaczyna się od wiadomości na komunikatorze internetowym. Wychudzony, mizerny pies uwiązany na krótkim łańcuchu przy prowizorycznej budzie. Nawet nie ocieplonej.
Wolontariusze nie zastanawiają się długo, wsiadają w samochód i jadą, by porozmawiać z właścicielem czworonoga. Zadziwiające jest to, że czasem wystarczy rozmowa, bo jak się okazuje: świadomość społeczna jest wciąż tak uboga, że wiele osób, zwłaszcza z małych miejscowości nie zdaje sobie sprawy z tego, że pies czuje, że psu może być zimno, że może być głodny, a na łańcuchu cierpli katusze. Jeżeli nie udaje się przekonać właściciela do zmiany zwyczajów, to próbują takiego psa od niego odebrać i znaleźć mu nowy dom.
Każdy przypadek z jakim „Nadzieja” do tej pory się zetknęła jest inny, ale łączy ich jeden wspólny mianownik: dobro zwierząt.
Polecany artykuł:
- Pomagamy zwierzętom, które mają złe warunki, które są dotknięte przemocą ze strony człowieka i takim, które są porzucone. Pomagamy też ludziom, poprzez edukowanie ich, w jaki sposób powinni zajmować się swoimi zwierzętami – mówi Izabela Domszy, wolontariuszka Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt „Nadzieja”.
Najczęściej spotykają się ze zjawiskiem porzucania lub zaniedbania zwierząt. Nie do wiary, że w dzisiejszych czasach istnieją jeszcze ludzie, którym wydaje się, że pies uwiązany na łańcuchu to nic złego…
- Pies nie powinien przebywać na łańcuchu, mimo że przepisy prawa tego nie zabraniają w Polsce. Mówią o tym, że może być na łańcuchu przez 12 godzin. Często spotykamy się z tym,że psy są na bardzo krótkich łańcuchach, co uniemożliwia im poruszanie się, znajdują się w nienaturalnej dla nich pozycji. - mówi Iza Domszy.
Czasem łańcuch staje się dla psa śmiertelną i okrutną pułapką, zwłaszcza kiedy domostwo znajduje się w pobliżu lasu, a jak wiemy w ostatnim czasie w podprzemyskich lasach nie brakuje wilków, dla których rozszarpanie psa nie stanowi żadnego problemu.
Jak jest zima, to jest zimno. Zwierzętom też!
Jeśli widzicie, że jakiemuś zwierzęciu dzieje się krzywda: reagujcie. Pamiętajmy, że zaniedbanie też jest znęcaniem! Jak podkreśla Iza Domszy, jeśli nie wystarczy rzeczowa rozmowa i uświadomienie właścicielowi tego, że zwierzę odczuwa krzywdę, to należy powiadomić o tym służby: Straż Miejską i Policję. Podobne sytuacje można też zgłaszać do Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt „Nadzieja”.
- Zwierzęta wymagają poszanowania, właściwiej opieki i ochrony, a niezapewnienie im tego jest niezgodne z prawem. Jeśli jest zimno to mamy obowiązek zapewnić psu budę ocieplaną, niepołożoną na śniegu. Pies też marznie, przechodzi różne choroby, a jeśli jeszcze jest uwiązany do krótkiego łańcucha, to nie ma nawet możliwości pobiegać, by się rozgrzać. - kończy I. Domszy.
Polecany artykuł:
Adopcje z Nadzieją
W momencie kiedy poturbowane zwierzę trafia pod opiekę stowarzyszenia, najpierw szukają dla niego domu tymczasowego, ponieważ nie dysponują żadnym schroniskiem. Często kończy się to tak, że zwierzę ląduje w domu któregoś z wolontariuszy. Zdarza się też, że na czas znalezienia domu adopcyjnego umieszczają zwierzęta w hotelikach dla zwierząt. Organizują czworonogom leczenie, a wszelkie koszty z tym związane ponoszą sami wolontariusze i są to składki wpłacane przez nich na stowarzyszenie, bądź wolne datki ludzi, którzy zechcieli ich wspomóc.
W okresie rozliczeniowym liczą na 1% naszego podatku.
Organizują większe akcje, jak ta, która trwa na terenie Przemyśla i okolic obecnie. Pisaliśmy o tym:
Za działalność w stowarzyszeniu nie czerpią żadnych zysków materialnych. Jedynym zyskiem o jakim możemy tu mówić jest satysfakcja i radość, że kolejne złamane psie lub kocie serce zostało posklejane i właśnie rozpoczyna nowe życie.
KONTAKT do stowarzyszenia: tel. 730 751 010 (wt i pt, godz.:16-18), email: [email protected]
Jeśli chcecie ich wesprzeć to TUTAJ znajdziecie więcej potrzebnych do tego informacji.